Przejdź do głównej zawartości

Żywy i Obecny [Łk 9, 11b - 17]

Jezus mówił tłumom o królestwie Bożym, a tych, którzy leczenia potrzebowali, uzdrawiał. Dzień począł się chylić ku wieczorowi. Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu, mówiąc: «Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie mogliby się zatrzymać i znaleźć żywność, bo jesteśmy tu na pustkowiu». Lecz On rzekł do nich: «Wy dajcie im jeść!» Oni zaś powiedzieli: «Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby; chyba że pójdziemy i zakupimy żywności dla wszystkich tych ludzi». Było bowiem mężczyzn około pięciu tysięcy. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Każcie im rozsiąść się gromadami, mniej więcej po pięćdziesięciu». Uczynili tak i porozsadzali wszystkich. A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali tłumowi. Jedli i nasycili się wszyscy, a zebrano jeszcze z tego, co im zostało, dwanaście koszów ułomków.

+++

    Pewnego razu w Krakowie mieszkał sobie Rabbi Ajzik. Miał żonę, dzieci, był pobożnym Żydem, ale ubogim. Środków wystarczało by przeżyć z dnia na dzień, nie było to super dostatnie życie. Pewnego razu Rabbi pomyślał sobie, że w tym jego życiu chyba brakuje błogosławieństwa Boga, skoro on i jego rodzina tak nędznie żyją. Pomyślał sobie, że dobrze by było mieć więcej pieniędzy, poprawiłby się jego komfort życia, żona mogłaby od czasu do czasu wyskoczyć do fryzjera czy kosmetyczki, dzieci mogłyby pójść do lepszych szkół. Mógłby zrobić więcej lepszych rzeczy. Byłoby lepiej z odrobiną pieniędzy. Którejś nocy Ajzikowi przyśnił się sen. Pomyślał, że chyba ten sen pochodzi od Boga. Śniło mu się, że w dalekiej Pradze, pod mostem znajduje się ukryty skarb. Skarb pod wielkim mostem, pod trzecim przęsłem, w Pradze. Na początku sen ten zbagatelizował. Ale skoro zaczął on się codziennie powtarzać pomyślał, że musi być w nim coś z prawdy. Zaryzykował. Pojechał do Pragi, pod wskazany we śnie most. Ale przy moście zauważył kręcących się strażników, którzy tego mostu pilnowali. Kręcił się przy nim kilka dni, obserwował, szukał sposobu jak skarb wyciągnąć. Ale na całą te sytuacje nadszedł strażnik, który obserwował Rabbiego i zapytał go: Czego tutaj szukasz? Rabbi na początku niechętnie, ale zaryzykował i powiedział strażnikowi o śnie. Na co strażnik zaczął się śmiać w niebogłosy i odpowiedział: Ty jesteś starszy, ja jestem młody ale chyba mądrzejszy. Gdybym ja wierzy we sny to już dawno pojechał bym do Krakowa, do niejakiego Rabbiego Ajzika u którego w domu, w ścianie obok komina też ukryty jest wielki skarb. Śniło mi się to już wiele razy, ale nie pojechałem do Krakowa, bo pewnie w nim mieszka tych Rabbich Ajzików wiele tysięcy i nigdy tego skarbu nie znajdę. Rabbi Ajzik uśmiechnął się, podziękował strażnikowi i wybrał się w drogę powrotną do Krakowa. 
    Myślę, że trochę historia ta pasuje do dzisiejszej uroczystości, którą obchodzi, wyjaśnia nam sens tematyki związanej z Eucharystią. Jezus zostawił nam prawdziwy skarb - swoje Ciało i Krew. Adorujemy Pana w białym kawałku chleba, podczas Mszy Świętej mamy okazję przystępować do Komunii Świętej. Przecież dla nas, osób wierzących ten pokarm duchowy jest o wiele cenniejszy niż niejeden skarb, niż rzeczy materialne. Trzeba nam docenić to, że mamy go na wyciągnięcie ręki, codziennie w naszych miastach, w kościołach, o różnych porach dnia (a nawet i wieczorem) odprawiana jest Msza Święta. To Chrystus we Mszy Świętej jest prawdziwie i osobiści - to On czyni Eucharystię niesamowitym darem, czymś bezcennym i nieskończenie wartościowym! Gdybym nasi Bracia i Siostry, których nie ma na Eucharystii, odkryli czym jest Msza Święta, to musielibyśmy do kościołów wprowadzić służby porządkowe, które kierowałyby ruchem, dbały o porządek, byśmy w wielkim tłumie nie zrobili sobie krzywdy. 
    Spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie: Czym jest Komunia Święta? Podczas Ostatniej Wieczerzy, tuż przed śmiercią, Jezus wziął kawałek chleba i kilka kropel wina i powiedział: To jest Moje Ciało. To jest Moja Krew! To czyńcie na moją pamiątkę. Nie powiedział: Te dary symbolizują Moją obecność. Te dary to tylko namiastką Mojego Ciała i Krwi. Ale powiedział: To JEST Moje Ciało! To JEST Moja Krew! Tutaj nie możemy mieć żadnych wątpliwości. W Eucharystii jest z nami żywy i prawdziwy Jezus. Kazał przecież czynić to na swoją pamiątkę. Podczas Eucharystii sprawowanej codziennie, ponawiamy ofiarę Jezusa. Czynimy to od momentu Ostatniej Wieczerzy, aż po dziś dzień. Przechowujemy ten drogocenny skarb Jego obecności w Kościele. 
    Co prawda dary, które podczas Eucharystii Bogu ofiaruje kapłan, z wyglądu, smaku, dotyku i zapachu przypominają chleb i wino, ale po słowach konsekracji, przywołaniu asystencji Ducha Świętego, stają się prawdziwym Ciałem i Krwią Jezusa. Przez konsekrację stają się tym drogocennym dla nas darem. Cechy tzw. przypadłości pozostają takie same, ale zmienia się substancja. Ten moment określamy trudnym w teologii słowem TRANSUBSTANCJACJA. Jezus zostawił nam siebie w tych skromnych znakach napoju i pokarmu i pokazuje, że ciągle nas karmi, umacnia nasze życie duchowe i daje jemu wzrost. Widzimy, że nasze życie złączone winno być z Eucharystią, z niej powinno czerpać potrzebne siły i łaskę. Święta Matka Teresa z Kalkuty mawiała: Nie powinniśmy oddzielać naszego życia od Eucharystii. W chwili, kiedy to robimy, coś pęka. Ludzie pytają nas: Skąd siostry macie radość i siłę robić to, co robicie? Eucharystia ma w sobie coś więcej niż samo przyjmowanie; w niej zawiera się również zaspokojenie głodu Chrystusa. On mówi: Przyjdź do Mnie!. On jest głodny dusz. 
    Doceniajmy zatem ten skarb, który nieustannie mamy na wyciągnięcie ręki. Czasami może trzeba będzie odbyć bezsensowną drogę w celu Jego poszukiwania. Czasami może będzie trzeba zawrócić, by zrozumieć gdzie on naprawdę jest. Niech to nas jednak nie zniechęca. Święty Tomasz z Akwinu pisał: Właściwym działaniem Eucharystii jest przemiana człowieka w Boga. Niech dzięki Eucharystii, to się dokonuje w nas.

fot. pixabay 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Królowa Polski [J 19, 25-27]

Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. >P<      Data 3 maja, wpisała się bardzo mocno zarówno do kalendarza cywilnego jak i kościelnego (liturgicznego). Z jednej strony kolejne rocznica ustanowienia konstytucji z 3 maja 1791 roku, a drugiej uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Dwa ważne wydarzenia związane z naszą Ojczyzną. Do dzisiejszego trzeciomajowego święta, często odnoszę wydarzenia z dzieciństwa, szczególnie wakacje spędzane u dziadków. Pamiętam takie dwa szczególne momenty. Pierwszy związany z wizerunkiem Maryi, kiedy w starej książeczce do nabożeństwa mojej śp. Babci znalazłem wygięty, podniszczony obrazek, który ukazywał samą twarz Matki Boskiej Częstochowskiej. Pamięt

Trącenie w bok [Dz 12, 1 - 11]

W owych dniach Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana, a gdy spostrzegł, że to spodobało się Żydom, uwięził nadto Piotra. A były to dni Przaśników. Kiedy go pojmał, osadził w więzieniu i oddał pod straż czterech oddziałów, po czterech żołnierzy każdy, zamierzając po Święcie Paschy wydać go ludowi. Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga. W nocy, po której Herod miał go wydać, Piotr, skuty podwójnym łańcuchem, spał między dwoma żołnierzami, a strażnicy przed bramą strzegli więzienia. Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi. Trąceniem w bok obudził Piotra i powiedział: «Wstań szybko!». Równocześnie z rąk Piotra opadły kajdany. «Przepasz się i włóż sandały!» – powiedział mu anioł. A gdy to zrobił, rzekł do niego: «Narzuć płaszcz i chodź za mną!». Wyszedł więc i szedł za nim, ale nie wiedział, czy to, co czyni anioł, jest rzeczywistością; zdawało mu się, że to widzenie. Minęli

4 x biada! [Łk 11, 42 - 46]

Jezus powiedział: «Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiej jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie pomijać. Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku. Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą». Wtedy odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: «Nauczycielu, słowami tymi także nam ubliżasz». On odparł: «I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo nakładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami nawet jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie». >P< Czy to trzykrotne "biada" wypowiadane przez Jezusa było zasadne? Czy potrzebne były tak mocne słowa? Czego one dotyczyły? Zerknijmy do szczegółów tego tekstu: - mięta, ruta, czyli dziś powiedzielibyśmy przyprawa ziołowa, czy jarzyny były przedmiotem zastanowienia faryzeuszy, czy te warzywa powinny być składane jako dziesięcina czy nie. Można je s

Życzenia wielkanocne 2024

Wszystkim zaglądającym tutaj, pragnę życzyć błogosławionych świąt Wielkiej Nocy. Niech Chrystusa Zmartwychwstały przebija się przez nasze skamieniałe, często zamknięte na miłość i pokój serca. Niech wydobywa nas z naszych słabości i lęków. Niech obdarza pokojem, który przynosi!  Niech żyje w nas i poprzez nas! Radosnego Alleluja! Ku refleksji i modlitwie zostawiam piękną modlitwę napisaną przez papieża Benedykta XVI: "Panie Jezu Chryste, w ciemności śmierci stałeś się światłem, w otchłani najgłębszej samotności zamieszkała teraz na zawsze kojąca moc Twojej miłości, w Twoim ukryciu możemy śpiewać Alleluja ocalonych. Daj nam pokorną prostotę wiary, która nie daje wprowadzić cię w błąd, kiedy Ty wołasz nas w godzinach ciemności i opuszczenia, kiedy wszystko staje się niepewne; w czasie, kiedy Twoja sprawa zdaje się przegrywać w śmiertelnej walce, daj nam wystarczająco dużo światła, żebyśmy Ciebie nie stracili; tyle światła, żebyśmy mogli stać się światłem dla innych, którzy go jeszc

"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" [Łk 5, 17-26]

Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli tam też faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i z Jeruzalem. A była w Nim moc Pańska, tak że mógł uzdrawiać. Wtem jacyś mężczyźni, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc w żaden sposób go przenieść z powodu tłumu, weszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem na sam środek, przed Jezusa. On, widząc ich wiarę, rzekł: «Człowieku, odpuszczone są ci twoje grzechy». Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: «Kimże on jest, że wypowiada bluźnierstwa? Któż może odpuścić grzechy prócz samego Boga?». Lecz Jezus przejrzał ich myśli i w odpowiedzi na nie rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy powiedzieć: „Wstań i chodź”? Otóż żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do sp